Thursday 13 November 2008

Z Kambodzy do Chiang Rai

Lotniska nas juz bardzo nudza. NIe chcemy juz byc na lotnisku, Chociaz w Bangkoku Krysia i BAsia mialy fantastyczny masaz stop (45 min 41 zl). Bylo fantastycznie i wyszly z nowymi nogami (do przodu) :))
KAsia miala masaz tajski po ktorym wyszla na czworakach (do tylu) :((( wiecej nie biore :(

Chiang Rai byloby malo interesujace gdyby nie nasze fanatstyczne szczescie. Trafilysmy na doroczne swieto Yi Peng- Loy Krathong. (kto nie wie niech sprawdzi: http://www.google.com/) Bylo pieknie, fantastycznie, wzruszajaco.
BArdzo sie na m podobalo.
Jest to swieto rzeki, rzeke sie pzreprazsa za pomoca puszcaenia wianka z trociczkami i swieczka (puscilysmy :)). PAnowie stoja w wozdie po pas i odbieraja wianki od ludzi i puszczaja je na Mekong. CAle tlumy wiankow z lotosu,bambusa, storczykow i innych kwiatow plyna Mekongiem.
Doadtkowo puszca sie ogromne papierowe balono- lampiony nagrzewajac je jak balon. Miliony palacych sie lampionow plyna w powietrzu. Cale rodziny przychodza puscic swoje problemy z dymem liczac na szczescie. My tez puscilysmy balony!!! NAparwde sie wzruszylysmy, bo wszystko bylo jednoczesnie podniosle i wesole, radosne. Fantastyczne!!!

No comments:

Post a Comment