Thursday 13 November 2008

kolacja w Siem Reap

krotko mowiax byla WSPANIALA!!!! Uczta! dla wszstkich zmyslow. Dosc powiedziec, ze jadlysmy weza, kangura, krokodyla, osmiornice itd. Jedyne, czego na razie nie sprobowalysmy to karaluchy, ale wszystko przd nami!
na stole palilo sie ognisko, na nim w garnku gotowal sie rosol z naszych mies i warzyw a nad tym grilowaly sie weze.
Atmosfera byla niepowtarzalna, zarcie wysmienite i do tej pory nie zostaly uzyte zadne lekarstwa. Procz ... zoladkowej gorzkiej :))
tarninowke trzymam na obchody moich imienin. Sa nieustajace :))))

No comments:

Post a Comment